piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział 18






Tam-dara-dam! 
Mamy rozdział! 
Myślę, że nie pogniewacie się na powtórzony kawałek z przodu, 
bo nie chciałam wyrywać się z kontekstu i tak jakoś ładnie wprowadzić :3
Chcieliście jakieś akcje na linii Dramione, to zdradzę, że co-nieco tam jest. 
No, czytajcie króliczki. 

Rozdział 18


Z odwagą zawarłem dziś ciche przymierze
Śląc szczere miłości wyznanie w jej stronę
Teraz, nadziei niepewnym wzrokiem mierzę
Czy, o trwogo!... nie będzie ono odrzucone.
-Wyznanie






-Musimy iść – rzucił w jej kierunku swą szatę wyjściową, jednocześnie obracając się po dżentelmeńsku w drugą stronę. Dziewczyna wydostała się spod ciepłych pierzyn i przykryła się owym płaszczem, zakrywając to, czego nie zakrywała szpitalna koszula.
-Dokąd idziemy? - zapytała cicho, słysząc coraz to donośniejsze kroki. Ten jedynie chwycił ją za nadgarstek i pociągnął w przeciwną stronę, aby jak najprędzej uciec przed tymi ludźmi.
-Daleko. Przykro mi, że tak to wygląda – rzekł nie przerywając marszu, gdy nagle zza rogu wychyliła się wysoka postać. Oboje zamarli.

Profesor McGonagall stała naprzeciw nich z uniesioną wysoko różdżką. Wyglądała bardzo groźnie, niczym ostateczna furia niebios. Draco otwierał usta, by powiedzieć coś sensownego, Hermiona stała wmurowana, jednak to Minerva zabrała głos. Był on zimny i surowy, nawet jak na nią.

-Na kilka minut usunęłam tarczę Hogwartu tuż nad główną bramą. Śpieszcie się – rzuciła, po czym bez słowa wyminęła ich i pośpieszyła w stronę dobiegających odgłosów pościgu. Dziewczyna natychmiast chciała pobiec za profesorką, jednak silna dłoń pociągnęła ją do przodu, coraz to dalej od powstającego zamieszania.
-Musimy jej pomóc – rzekła szarpiąc dłonią, aby uwolnić się z uścisku, jednak nic to nie dało. Była zbyt osłabiona, by zdziałać cokolwiek. Draco nic nie odpowiedział. Wreszcie dotarli do głównych wrót Hogwartu i w momencie, gdy wbiegli na szeroką, kamienną drogę prowadzącą do bram, Hermiona wydała z siebie pełen bólu i zaskoczenia pisk. Poczuł naraz jak jego serce ściska się i zatrzymuje ze strachu. Gdy spojrzał na nią, jej twarz wykrzywiona była w wyrazie boleści. Za nimi nie było nikogo. Nie miał pojęcia, co się stało.
-Moje stopy – wyjaśniła, przełykając ślinę. Istotnie dziewczyna była bosa i o ile nie przeszkadzało to zanadto na posadzkach, teraz na kamiennej drodze stanowiło problem. Ulżyło mu. Bez słowa wziął jej lekkie ciało na ręce i nie zwalniając tępa, przebiegł resztę drogi. Nagle zatrzymał się tuż za wysoką kutą furtą.
-Stań na moich butach – polecił powoli opuszczając ją. Sam zaczął szukać czegoś w torbie. Hermiona zdecydowanie wolała spać. Obejrzała okolicę i uznała, iż Nie było jej zdecydowanie zbyt długo. Zima minęła bezpowrotnie, trawy rosły bujne i gęste, drzewa powiły swe gałęzie w żywe listki, natomiast zwierzęta korzystały z wiosny w pełni, budując gniazda i prowadząc aktywne życie nocne i dzienne zarazem. Mieli szczęście w nieszczęściu, gdyż świt był wyjątkowo piękny. Niebo różowiło się, niczym policzki dziecka. Gdzieś w oddali ostatni raz pohukiwała sowa, a kilka wron wzbiło się w powietrze. Było ślicznie.

Nagle Malfoy wyjął z dna torby mały model samochodziku, który niegdyś już widziała. Bardzo dawno temu, jakby w innym życiu. W czasach gdy problemy sercowe były jeszcze ważne. Gdy nie była kamieniem. Ku jej zdziwieniu rzucił on przedmiotem o ziemię i w momencie gdy metalowa karoseria zabawki zadzwoniła na kamieniach, nastąpił jakby bezszelestny wybuch. Oto przed nimi stał prawdziwy samochód. Cztery pary kół, czarny lakier. Słowem – prawdziwy samochód w posiadaniu czarodzieja. Dokładnie oldschoolowy, zadbany Ford Taunus z siedemdziesiątego siódmego. Jego czarny, metaliczny lakier połyskiwał groźnie, odbijając jej zdziwioną twarz w swych idealnych krzywiznach.
-O mój Boże... - szepnęła, zbyt zdjęta szokiem, by krzyknąć. Widziała wiele czarów w swym życiu, ale czegoś tak zaskakującego nie spodziewała się zwłaszcza teraz. Jednak chłopak nie miał czasu, by przedstawić swój prezent na siedemnaste urodziny, Hermionie. Podniósł ja ponownie i otwierając drzwi, pozwolił jej wgramolić się na siedzenie, a sam pośpiesznie obiegł pojazd dookoła i zasiadł za kółkiem. Wsunął kluczyk do stacyjki i przekręcił. Silnik obudził się z pomrukiem dzikiego zwierzęcia, które na krótko przed atakiem, pręży się do skoku. Hermiona od dawna nie siedziała w samochodzie, jednak ze zwyczajnym siedzeniem nie było problemu, jednakże bała się o Malfoya, który mógł przecież myśleć, iż samochód to jedynie większa miotła. Tymczasem wymagał on skupienie i umiejętności jazdy.
-Na pewno umiesz prowadzić? - zapytała ostrożnie, aby nie wyczuł nuty paniki w jej głosie.
-Owszem – odrzekł, wrzucając bieg i ruszając powoli drogą, którą przeważnie jeździły karety powożone przez testrale. Dziewczyna zaczerpnęła głębszego oddechu, jakby chcąc wyrzucić adrenalinę z krwiobiegu wraz z wydychanym powietrzem. Dopiero po chwili poczuła jak aksamitnie miękkie są skórzane fotele, a capach wewnątrz był wprost usypiający, delikatny, świeży, ale nie „agresywny”. Oparła zmęczoną głowę na zagłówku i przymknęła powieki. Ból wewnątrz czaszki przypominał tępe uderzanie młotka i dłuta rzeźbiarza, w twardą powierzchnię kamienia. Jakby z jej głowy można było cokolwiek wyrzeźbić.
Gdy przelotnie spojrzała w lusterko, ujrzała dwóch aurorów pędzących za nimi na miotłach.
-Draco! - zerwała się, co przypłaciła tępym bólem. Zignorowała ten bodziec.
-Wiem, właśnie za nami wylecieli. Myślą, że ich nie widzimy. Zgubimy ich w lesie – zadecydował i skręcił gwałtownie kierownicą, jednocześnie podrywając pojazd z szosy. Panna Granger przypomniała sobie o pasach bezpieczeństwa i natychmiast je zapięła.
-Trzymaj się – rzekł chłopak, po czym oboje runęli między drzewa, nad którymi dotychczas się unosili. Zdołała zdusić krzyk, jednak niemniej cała krzyczała wewnątrz, gdy jedynie o cale mijali potężne pnie, wokół których mogli by się elegancko owinąć, na skutek zderzenia. Pomyślała, że zapewne ich zgubili w tym gąszczu, jednak po chwili znów ujrzała człowieka na miotle, który pędził tuż za nimi. Zastanawiała się, gdzie jest drugi z nich, lecz zaraz potem między rozmazanymi od prędkości drzewami zobaczyła lecącego równo z nimi.
-Draco, musisz stąd wylecieć, chcą nas otoczyć i złapać w pułapkę – wzdrygnęła się na myśl o jakiejkolwiek opcji takiej zasadzki. Zepchnięcie ich na drzewo, zmuszenie do zatrzymania, uderzenie w samochód jakimkolwiek niszczącym zaklęciem.
-Jeżeli teraz wylecę, zagonią nas do Londynu. To nie po drodze – Hermiona wiedziała jak bardzo nie jest im po drodze do Ministerstwa, chociaż istotnie nie wiedziała o kilku nowych wydarzeniach.
-Możemy ich tam zaprowadzić i zniknąć – zaproponowała, wiedząc, że zadanie jest ryzykowne. Chłopak bez słowa uniósł pojazd nad korony drzew, a ścigający ich auroży, polecieli za nimi, jakby byli planetami podlegającymi grawitacji auta Dracona. Gdy samochód nabrał prędkości, zauważyła, iż dają sobie radę z pościgiem. W zasadzie mknęli tak szybko, że już po chwili unosili się nad przedmieściami Londynu. Lekka różowawa łuna, oświetlała budzące się miasto. Nagle znów opadli na szosę, tuż przed skrzyżowaniem. Ku jej zdziwieniu skręcili w kierunku centrum i wbili się w słupek, ubitych samochodów, których kierowcy niestrudzenie dążyli do przedarcia się ku miejscu pracy. Wiedzieli, że auroży nie mogą zaatakować przy mugolach i w tej chwili krążą gdzieś nad mini niczym natrętne komary wokół odkrytej skóry. Auta ruszyły, i już za następnym rogiem, ruch był o wiele mniejszy. Draco natychmiast wcisnął gaz, gdy w lusterku mignęły dwie przelatujące postacie. Wyprzedził toczące się powoli audi bez sygnalizacji, na podwójnej ciągłej, a chwilę po tym, zrobił coś co zmroziło jej krew w żyłach.
-Przejechałeś na czerwonym! - krzyknęła przerażona – Mówiłeś, że potrafisz jeździć! - wyrzuciła mu, trzymając się kurczowo pasów bezpieczeństwa.
-Powiedziałem, że umiem kierować, nie, że umiem kierować zgodnie z przepisami ruchu drogowego – warknął wchodząc ostro w zakręt. Została wciśnięta mimo własnej woli w wąską przestrzeń między drzwiami pasażera, a fotelem. Uświadomiła sobie, iż musi być o wiele chudsza i słabsza niż pamiętała – kiedy powiem już, naciśniesz przycisk niewidzialności. Jeszcze nie... - rzekł przygryzając wargę wyprzedzając trzy samochody naraz, jedynie szczęściu zawdzięczając wolny sąsiedni pas.
Masz taki przycisk? - chciała wrzasnąć, jednak żadne słowa nie mogły teraz zadowalająco obrazować jej emocji. Zamiast tego skupiła się na guziku wskazanym przez Draco, gdy zmieniał bieg, wrzucając czwórkę. Mały, niebieski. Nie powinno być problemów. Nagle samochód pędził już w stronę brzegu Tamizy z prędkością sześćdziesięciu kilometrów na godzinę i ciągle przyśpieszał. Zastanowiła się, czy Draco przypadkiem nie chce wrzucić ich niewidzialnych do rzeki. Byłoby po kłopocie.
-Już! - głos ostał odpowiednio zinterpretowany przez jej mózg dopiero po dłuższej chwili, ale na szczęście nadgarstek zadziałał automatycznie. W momencie, gdy samochód stał się przeźroczysty, jakby okryty bardzo dużą peleryną niewidką, Malfoy gwałtownie skręcił, a potem bardzo szybko dokonał tego znowu. Opony wydały rozdzierający pisk, gdy zatrzymali się na małym parkingu, przed hotelem Le Vega Rossa.Hermiona zauważyła jedynie dwie ludzkie kule, mknące przez most i znikające z pola ich widzenia. To naprawdę zadziałało.
Dopiero teraz zaczerpnęła tchu, pozwalając sobie na rozluźnienie słabych mięśni.

Spojrzała na kierowce, który oparł potylicę o zagłówek i w ciszy wpatrywał się w sufit samochodu. Na jego skroniach i powiekach wykwitły drobne kropelki potu. Nagle spojrzał na nią oczyma nadal pociemniałymi od adrenaliny. Na jego czole pojawiła się delikatnie pulsująca żyła, której nigdy dotąd nie widziała, zresztą jego całego nie widziała od tak dawna... Wyglądał jakby miał zamiar powiedzieć jej coś ważnego, jednak zamiast tego wrzucił wsteczny i przybierając na powrót widoczne kształty, wjechał na ulicę, tym razem spokojnie.
-Dobrze, że jesteś cała – rzucił jeszcze niby to od niechcenia, co według niej, mogło oznaczać wszystko. Od ironii, po troskę, łącznie z obojętnością. Niepocieszona wbiła wzrok w tylne lusterko i jęła obserwować przestrzeń za nimi. Powoli zbliżali się do drogi, na którą opadli, wjeżdżając do miasta. Chwilę potem mknęli już po wpół pustych drogach.
Starała się nie zasypiać, ale ciepła szata okryła szczelnie jej ciało, droga była spokojna i chociaż bała, się tego co mogło ich w każdej chwili spotkać, ciężkie powieki wygrały tą walkę. Po chwili płynęła już ku nieskończoności.


***


Harry i Ron lecieli już od trzech godzin. Wiatr smagał ich ciała, jednak dzień sam w sobie był słoneczny. Nie było lodowato, ani mokro, co było znaczną zaletą owego czasu. Mimo pogody, ich myśli i serca spowijała gęsta mgła strachu i niewiedzy. Oboje byli źli na samych siebie, bez przerwy padały bezgłośne pytania. A gdyby... Co jeżeli... Co teraz?... Czuli się wyzuci z wszelkiej logiki i zdrowego rozsądku. Zostali wrzuceni w wir jakiejś tajemniczej rozgrywki, a sami mieli do dyspozycji jedynie załamane dusze i drżące różdżki.
Potter przez sekundkę pomyślał o tym, że z Draco, jaki on by nie był, było o wiele łatwiej działać. Ślizgon w ich drużynie dobra, był zupełnie inną energią, innym motorem. Jego niby udawana, niby prawdziwa pewność w swych czynach stanowiła coś, co ułatwiało wszystkim działanie. Jakby tym nastawieniem dzielił się z resztą.
Harry teraz bardzo cierpiał. Ron to czuł. Czuł to w tym miejscu, gdzie istniało miejsce dla przyjaciela. Potter bardzo żałował, że Giny pozostała znów sama. Bo z każdym oddechem, z każdym biciem serca, coraz bardziej ją kochał i coraz bardziej tęsknił. Choć tłumił uczucia i nie pozwalał sie zbliżać, dziewczyna byłą silna. Silniejsza od niego. Znalazła do niego drogę... a raczej wąską, leśną ścieżynę i po prostu go schwytała. Teraz szybował, ale zupełnie nie wolny.


***

Nagle otworzyła oczy. Nie pamiętała dokładnie co za sen tym razem ją nękał, ale był paraliżująco przerażający. Nie mogła złapać oddechu, dopóki nie rozpoznała znajomego profilu. Za oknem rozpościerały się ciemności. Zaskoczyła ją ta nagłą zmiana. Musiała spać naprawdę długo, zresztą ostatnio przesypiała niemalże całe dnie. Samochód już nie toczył się po szosie, a stał na malutkim parkingu. Światło z neonu wpadało przez przednia szybę i rzucało na ich twarze piękne złotawe cienie.
-Gdzie jesteśmy? - zapytała sennym głosem, przecierając zaspane powieki. Draco, który obracał w dłoniach jakiś błyszczący, niewielki przedmiot, zerwał się nagle i pośpiesznie schował owe coś do kieszeni.
-Hm... - udał, że się rozgląda, jakby zgubił drogę - Pod mugolskim motelem między Londynem, a celem naszej podróży – rzekł zagadkowo, a Hermiona przypomniała sobie jego zwyczajową ironię i rezerwę, z którą zwykle zwracał się do każdego, od których najwidoczniej się odzwyczaiła. Przeciągnęła się i poprawiła pokrzywiony na jej ciele płaszcz, który nadal nosił jego zapach. Dyskretnie wcisnęła nos w jedwabny kołnierz.
-A można wiedzieć, gdzie jest cel? - zapytała z pozoru filozoficznie, jednak stricte chodziło jeden konkretny, zupełnie niefilozoficzny cel tej jednej niefilozoficznej podróży. Jak widać tajemnice wszystko komplikowały.
-Normalnie – zaczął, odejmując swe spojrzenie od nieruchomego skrawka drogi przed nimi, nałożył je niczym ciężkie kajdany, na nią, przez co poczuła dojmujący paraliż okolic twarzy, a szczególności ośrodka mowy. Otworzyła bezwiednie usta, chociaż nie powiedział jeszcze nic ważnego, a do ich środka wpadło chłodne powietrze, toczące się zza lekko uchylonej szyby – takie informacje są ściśle tajne – rzekł z malutkim, złośliwym uśmieszkiem, toczącym się leniwie w kąciku ust – ale skoro już pytasz, to zmierzamy ku miejscu gdzie zostałem poczęty, wykluty i wypluty – zakończył nie zmieniając tembru głosu, przemawiając głębokim, opanowanym pół szeptem.
Nie mogła pozbierać myśli. Zupełnie jakby przechodziła sobie spokojnie korytarzem racjonalizmu i nagle koś potrącił ją łokciem, a wszystkie myśli spoczywające w jej ramionach, niczym zwiewne kartki, rozpierzchły się zmieniając się z uporządkowanej, składnej, twardej kupki papieru, w wielką chmurę bezużytecznej makulatury.
Zastanowiła się nad tym, czy on specjalnie stosuje jakieś gierki umysłowe, czy też przez całe zamieszanie z porwaniem, po prostu straciła podstawowe zdolności ignorowania Draco-mocy. Udała, że nagle ujrzała coś ciekawego na parkingu i zaczęła gapić się przez okno samochodu.
-Dobrze wiedzieć – odparła po chwili mrugania i marszczenia brwi go swego odbicia.
Skąd te rumieńce i skąd ta cienka skóra, pokrywająca wychudłą twarz? Z tego wszystkiego zapomniała zapytać po co właściwie tam jadą, co oczywiście nie zdarzyłoby się, gdyby mogła zachowywać się normalnie. Draco uśmiechnął się szeroko, patrząc na jej potylicę.
-Czego się szczerzysz? - zapytała bezczelnie, zaskakując się tą wrogością i tak wyjątkowo dziwnymi słowami w jej słowniku.
-Dobrze, że żyjesz – rzekł, wyciągając kluczyki ze stacyjki i wyskakując z wozu. Obszedł on samochód dookoła, po drodze wyciągając torbę z bagażnika. Dziewczyna owinęła się szczelniej płaszczem, gdy ten otworzył drzwi, a wiosna przypomniała, że jej nocom daleko jest do letnich gwieździstych mroków. Przed nią, na asfalcie wylądowała para nowych trampek w rozmiarze męskim, na oko pasującym na stopy Draco.
Niepewnie spojrzała w jego stronę, a ten w odpowiedzi uniósł brew.
-Wybacz, zapomniałem odebrać przed ucieczką twoje pantofle szyte na miarę – słysząc tak drażniące słowa, mające na celu sprowokować ją do przyśpieszenia ruchów, poczuła palący, bezpodstawny wstyd. Pośpiesznie wsunęła stopy w buty i zasznurowała je solidnie na wysokości kostek, by nie spadły jej ze stóp. Stanęła niepewnie, właściwie po raz drugi, odkąd wybudziła się ze śpiączki. Nie dając jej czasu do namysłu, ruszył w kierunku trzypiętrowego, kwadratowego budynku w tandetnie wiśniowym kolorze z cukierkowym, migającym neonem. Pod tym względem wolała czarodziejskie bary, hotele, motele i tego typu miejsca. Czarodzieje zwykle stawiali na jakość, nie zabiegali przesadnie o klienta. Można powiedzieć, że prowadzili handel z honorem. Mugole to w większości wzrokowcy, co było przykre. Czarodzieje nauczyli się, szukać tam, gdzie nikt tego nie robi, patrzeć uważnie, żyć w tajemniczości, sekrecie, niewiadomej. Mugole po prostu patrzeli, kupowali, narzekali na zły wybór, czy też oszustwo, jakie na nich popełniono. To była brzydka prawda.
-Idziesz? - zapytał bezbarwnie, gdy się omal nie przewróciła w swych nowych buciorach. Zastanawiała się, czy specjalnie gra takiego drania, czy też naprawdę nim jest i tylko przez swą długą nieobecność, nie pamiętała go takim. Kiedy otworzył przed nią drzwi, zawahała się, po czym przekroczyła próg. Drobne dzwoneczki oznajmiły ich przyjście, a zza kontuaru spojrzał na nich typowy mugolski student, a na kilka sekund na jego znudzonej twarzy pojawiło się zdziwienie, gdy lustrował Hermionę ubraną w czarny, jedwabny płaszcz, sięgający jej niemalże kolan i Draco, który wyglądał jak terrorysta ubrany tylko i wyłącznie w czerń. Po chwili jednak wyraz twarzy chłopaka wrócił do przeciętności. Mlasnął on otwierając usta i opierając się o blat.
-Dobry wieczór państwu. Czym mogę służyć?
-Chcielibyśmy zająć dwupokojowy apartament do rana – rzekł blondyn kurtuazyjnie. Brązowowłosa omal nie parsknęła ze śmiechu. Miejsce gdzie byli, to zwyczajna spelunka, gdzie słowa apartament brzmiało tak komicznie, jakby ktoś powiedział, że profesor McGonagall to „sympatyczna kobietka”.
-Aha... - rzekł chłopak zapisując coś w zeszycie, niedbałym, pochyłym pismem – Z budzeniem? - zapytał zerkając z ukosa na Draco.
-A co to je...
-Nie – przerwała mu pospiesznie dziewczyna, a ten posłał jej pytające spojrzenie.
Później, odpowiedziała bezgłośnie. Znudzony student wreszcie podał im klucz i życzył miłej nocy, rzucając ukradkowe spojrzenia na ich dwójkę. Głupek Malfoy sugestywnie się wyszczerzył, przy czym odjęła mu kilka punktów szacunku od swej tabeli. Powoli wspięli się na drugie piętro i weszli do malutkiego saloniku.
Dumny właściciel Taunusa wparował niczym buldożer i pospiesznie zwiedził po kolei; dwa identyczne pokoje, gdzie stały jednoosobowe łóżka z surową, gładko heblowaną drewnianą ramą, wąskie komody o identycznym kolorze niemalowanego drewna sosnowego i nocne szafki z lampkami o zielonych kloszach, łazienkę o dziwo – czystą, zachowaną w sterylnym odcieniu błękitu oraz niewielki pokój dzienny, gdzie stało duże telewizorowe pudło bezpośrednio na ziemi pod ścianą, dwa brązowe fotele z pluszu, na ścianie wisiało duże, smukłe lustro w nowoczesnej chromoniklowej ramie i niski stolik do kawy. Po drodze kneblował okna, zwiewnymi, aluminiowymi żaluzjami, o nieco pogiętych szczebelkach.

-Czysto - rzekł obserwując z uwagą, jednolicie białe ściany. Mimo wszystko, nie było tak źle. Hermiona niepewnie weszła do jednego z pokoi i usiadła na świeżo pościelonym łóżku. Poczuła, iż boli ja całe ciało. Sen w czasie jazdy nie należał do najwygodniejszych odpoczynków jej życia.
-No, całkiem nieźle – ocenił Malfoy matowym tonem, siadając na brzegu fotela i grzebiąc w czarnej, skórzanej torbie. Wyjął z niej swój zielony T-shirt z godłem Slytherinu, różdżkę, dwa ręczniki, (co ją zdziwiło) komplet damskiej bielizny i zrobił to w taki sposób, aby nie dotykać jej niemalże wcale oraz męskie, sportowe szorty w ciemnoniebieskim kolorze.
Zerknął przez pokój na Hermionę.
-Wybacz, że nie miałem czasu uganiać się po sklepach z damską odzieżą. To na razie musi wystarczyć. Możesz wziąć prysznic, pogadamy za pół godziny – rzucił jej cały stos ubrań i przeszedł przez salon do okna, aby obserwować okolicę.

Cóż miała zrobić więcej? Zebrała stosik miękkich materiałów i zamykając za sobą drzwi, znalazła się zupełnie sama. Pośpiesznie zrzuciła z siebie drogi płaszcz Dracona i powiesiła go na haczyk przytwierdzony do odrzwi łazienki. Powoli zdjęła szpitalną koszulę i widząc na niej ślady krwi pochodzące z płytkich ran na jej żebrach, wrzuciła ją do śmietnika. Przeżyła poważny szok stając zupełnie naga naprzeciw siebie przed lustrem. Wychudzona twarz i ręce smuklejsze niż zazwyczaj były niczym. Na brzuchu widniały czerwone rany i jasne blizny w różnych stadiach gojenia, całe nogi pokryte były siniakami. Czuła się okropnie. Jakby ktoś pożyczył jej ciało niczym książkę i oddał zupełnie zniszczoną. Poczuła coś ciepłego na policzku i wtedy zorientowała się, iż płacze od dłuższej chwili. Otarła łzy szorstkim ruchem i weszła do kabiny odkręcając letnią wodę. Gdy szeroki strumień oblał jej ciało, poczuła pieczenie wszystkich bolących miejsc. Jednak nie wyszła spod prysznica dopóki wszelkie ślady krwi nie spełzły z jej ciała. Poczuła ulgę, gdy mogła oczyścić pukle swych włosów z kurzu i potu. Jakby stała się nagle lżejsza o tonę. Lżejsza o przeszłość


***


Draco zastanawiał się, czy właśnie nie są śledzeni przez całą brygadę aurorów, gdy weszła cicho do jego pokoju i nieśmiało stanęła przy komodzie. Zmierzył ją wzrokiem. W jego ubraniach od szerokiego t-shirtu, po kończące się przed kolanami szorty, wyglądała tak... uroczo. Jak zbudzona dziewczynka, jednak bynajmniej dla niego dziewczynką nie była. Nie w takim stopniu jak by sobie tego życzył. Nie ukrywając – byłby mu łatwiej, gdyby ich relacje były czysto braterskie. Gdyby tylko potrafił postrzegać ją jak robi to Potter, albo Weasl... Nie, rudy to zdecydowanie zły przykład. Pamiętał, jak pocieszał ją w swym pokoju i jak delikatnie wyglądała jej śpiąca postać.
-Pasuje ci zielony – rzucił, aby przerwać ciszę. Hermiona wzruszyła ramionami – Usiądź. Musimy wyjaśnić sobie kilka istotnych spraw – z jego tonu zrozumiała, iż nie będzie tak łatwo. Zajęła miejsce obok niego na materacu i spojrzała nań wyczekująco.
-Więc wiesz, że Craven nie żyje? - zapytał dla pewności.
-Obiło mi się o uszy – odrzekła ostrożnie.
- A to, że ścigają nas jego auroży, mimo jego śmierci, też wiesz?
-Owszem – odpowiedziała z wahaniem.
-Więc jestem pewien, iż wiesz też, kto może być w to zamieszany – dodał. Tym razem nastała długa cisza.
-Zakon Trzech Głów – zmusiła się do przypomnienia sobie jego godła pod tynkiem w jej celi. Poczuła na całym ciele zimne dreszcze.
-Wszystko w porządku? - zapytał, a ta jedynie pokiwała głową – Obiecałem Potterowi, że spotkamy się za trzy dni. Dlatego potrzebuję ciebie i twojej wiedzy. Wiesz, gdzie jest siedziba zakonu? - poczuła jak jej mięśnie tężeją. Zrozumiała, że ucieczka od kłopotów, to jeszcze nie koniec. Nie jest bezpieczna.
-Wiem

29 komentarzy:

  1. Uff... cieszę się,że udało im się uciec,
    choć zapewne to dopiero początek ich problemów.
    Muszę przyznać,że zaskoczyłaś mnie, nigdy nie spodziewałabym się,że Malfoy potrafi prowadzić samochód:) Kurczę, szczerze mówiąc, liczyłam że Draco zdobędzie się na odwagę i wyzna Hermionie
    swoje uczucia,ale niestety chyba będę musiało trochę poczekać.
    Ogólnie rzecz biorąc bardzo podobał mi się ten rozdział i już nie mogę doczekać się kolejnego.

    Pozdrawiam
    Lilu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście, kłopoty jeszcze będą :D
      Tak, Malfoy nie wygląda na takiego, co jeździ, ale strasznie mi to pasowało do fabuły. Cieszę się z miłej opinii i obiecuję dodać coś w miarę szybko :3

      Usuń
  2. Fantastyczny rozdział! Cieszę się,że udało im się uciec.
    Żal mi Hermiony, dopiero co ledwo uciekła śmierci a znowu naraża się na niebezpieczeństwo, cóż pozostaje mieć nadzieję,że wrazie kłopotów Malfoy jej pomoże:)

    Pozdrawiam
    Dream

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy kłopotów morze, Malfoy dopomoże! :D
      Dziękuję, też uważam, że to raczej niefajne położenie, ale tak bywa - nie może być nudno :3

      Pozdrawiam
      Never

      Usuń
  3. No no no no nie jestem zawiedziona! A wręcz uradowana :) Rozdział zajebisty ! :D Chce dalszych losów Draco i Hermiony :) Ten rozdział jest stanowczo za krótki ! :D
    Czekam na dalszą część, pozdrawiam Asia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłam cię uradować :p
      Oj tam - za krótki, ale ile się dzieje :3

      Usuń
  4. Jesteś cudowna!!! Dodałaś notkę! Biedna Hermiona, pewnie wygląda jak anorektyczka! Cieszę się, że im się udało, ale co będzie z resztą? ;<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^.^
      Owszem, Hermiona w złym stanie, ale nie będę zdradzać dalszych losów - to tajemnica ;D

      Usuń
  5. A co z twoim drugim DrAMIONE, KIEDY POJAWI SIĘ NA NIM DŁUGO WYCZEKIWANY 19 ROZDZIAŁ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi o "W poszukiwaniu ucieczki" ?
      Więc nowość ukarze się pod nowym adresem [melodies-of-love.blogspot.com]i już w ten piętek, bądź też sobotę :3

      Usuń
  6. hej :) Nie wiem, czy mnie kojarzysz, ale to nie ważne, ponieważ weszłam tutaj by skomentować twojego bloga :)
    Trafiłam na niego dość dawno, i na bieżąco czekałam na nowe notki, ale dopiero teraz jakoś zebrałam się w sobie by skomentować rozdział. Wybacz :)
    No więc tak. To opowiadanie, jest jednym z niewielu, które zostało mi w pamięci i mogę ci powiedzieć każdy szczegół, co szczerze nie zdarzyło mi się jeszcze na żadnym blogu.
    Chcę przez to powiedzieć, iż jesteś naprawdę oryginalna i każdym rozdziałem coraz bardziej mi to udowadniasz. Najbardziej podobała mi się część, w której Malfoy z resztą szukał Miony. Z tym braterstwem też genialnie wymyślone. Mimo że nie ma Voldemorta, to jednak i tak , niebezpieczeństwa czekają! Ach, nie ma to jak komplikacje :)
    Zaskoczyłaś mnie tym, gdy Draco zabił Ministra, chociaż nie powiem. Należało mu się. Teraz niestety musieli uciekać, ale....coś czuję, że będzie dużo dramione! <3 No przecież muszą nadrobić ten czas, w którym się nie widzieli! ;)
    Czekam na następny rozdział i czy mogłabym cię prosić o informowanie mnie o nn u mnie na blogu, który prowadzę razem z Polą? http://for-hate-to-love.blogspot.com
    byłabym wdzięczna :)
    A i jeszcze NOMINOWAŁAM CIĘ DO LIEBSTER AWARDS. Szczegóły na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rajuśku :D
      Dziękuję, dziękuję
      Tyle miłych słów :3 Naprawdę mi miło, strasznie miło. Nie spodziewałam się, że moje opowiadanie może zapaść komuś w pamięć. To przyjemna wiadomość. Co do ministra, to musiałam go jakoś uśmiercić i jednocześnie wyciągnąć na wierzch przeszłość Draco i tak jakoś się pokryło :> Jeżeli chodzi o Dramione to oczywiście teraz zaczyna się taka najwłaściwsza jego część, owszem - będzie go dość dużo :]
      Nie ma sprawy, z przyjemnością będę cię powiadamiać.
      Dziękuję za nominację! :D

      Usuń
  7. To był naprawdę ekscytujący rozdział!.
    Niesamowicie wciągnął mnie teń pościg,naszczęście udało im się uciec, więc jestem happy:) Mam nadzieję,że Harremu i Ronowi również się uda. Choć przewiduje,że to dopiero początek ich problemów, więc już im współczuje. Teraz czekam na rozwinięcie wątku Dramione:)

    Pozdrawiam i życzę dużo weny
    Orchidea

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uła :D
      Właśnie miałam nadzieję, że wyjdzie interesująco i jestem proud :D
      Co do reszty, to obiecuję, że wyjaśni się w kolejnym rozdziale. No i będzie Dramione, będzie :D

      Usuń
  8. Przepraszam, że dopiero teraz piszę, ale wcześniej nie miałam czasu. Rozdział jak zwykle cudowny już nie mogę się doczekać dalszej części. Mam nadzieje, że niebawem się pojawi i poznamy dalszy ciąg tej historii.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie ma sprawy,jak widzisz sama rozumiem co to brak czasu i nie widzę najmniejszego powodu, dla którego miałabym chować urazę :)
    Dziękuję serdecznie i szczerze mówiąc też mam nadzieję, że znajdę czas czas i coś tu zamieszczę :D

    Pozdrawiam
    Never

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  11. czy pojawi się dziś nowy rozdział? Prosimy

    Preity

    OdpowiedzUsuń
  12. kiedy nowy rozdział ? :c
    dodawaj szybko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam zaległości w szkole, ale nadeszły ferie i teraz oficjalnie dodam rozdziały na obu blogach :)

      Usuń
  13. Hey! Nie czytałam jeszcze rozdziału 17. i nie da się go otworzyć :( Pojawia się napis że wystąpił jakiś błąd... Mogłabyś coś z tym zrobić? :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny blog :D Właśnie skończyłam czytać wszystkie rozdziały i muszę przyzanc ze bardzo mi sie podoba :D
    Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej, masz świetnego bloga. Fabuła jest genialna, ale chciałam się cb spytać (jako, że również jestem dumną posiadaczką bloga ) jak dodałaś te zakładki na górze typu: O autorce, Ja na facebooku, Spam ?. Szukałam czegoś takiego w gadżetach, ale niestety nie mogłam znaleźć.
    Pozdrawiam Eidoriana
    PS. Mój blog również jest na Bloggerze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No hej :D
      Już ci opowiadam :

      Taka ogólna instrukcja: gdy jesteś na jakby głównym panelu dowodzenia blogiem tj. gdzie jest ta statystyka i ogólne info o blogu, po lewej stronie jest taka kolumna, gdzie kolejno pisze:
      Przegląd
      posty
      strony
      bla, bla, bla...
      Klikasz w strony :D
      wtedy wybierasz opcje "nowa strona:" i BUM, tworzysz :3
      Jeżeli dalej jest nie jasno, to pisz, a ja chętnie pomogę :)

      Usuń
    2. Dzięki wielkie :D
      Pomogłaś mi :*

      Usuń
  16. Aczy już nas zostawiłaś? Czekam na nowy rozdział ńiecierpliwie
    P.Sprosze odpowiedz.

    OdpowiedzUsuń