.jpg)
Tak więc korzystając z momentu wolnego czasu,
dodaję rozdział 13.
Uprzedzam - mało akcji, dużo jakiś takich pokrętnych wydarzeń :)
Myślę, że w sam raz, jak na rozdział tuż przed rozpoczęciem tej właściwej
Myślę, że w sam raz, jak na rozdział tuż przed rozpoczęciem tej właściwej
akcji.
W kolejnym rozdziale czeka was myślę, że miła niespodzianka, ale to
dopiero za tydzień, lub dwa :3
Rozdział 13
Muzyka
Zaufanie jest czymś tak pięknym, że nawet
największy oszust odczuwa szacunek
dla tego, kto go nim obdarza
-Marie von Ebner
-No
już, pokazuj tą kartkę. - pośpieszył blondyn, widząc wahanie
rudowłosej.
-No
już, nie widzisz, że się boję? - warknęła, rozdrażniona i
przejęta.
-Hermiona
też się boi, a my marnujemy czas. Zrób to. - rozkazał tonem
łudząco podobnym do tego, jakim posługiwał się jego ojciec w
stosunku do „niższych” sobie. Giny zrobiła groźną minę, jak
zawsze gdy ktoś zarzucał jej egoizm i rozłożyła kartkę na
podłodze między nimi. Ginewra złapała powietrze w płuca nim
odczytała nazwisko, by po chwili zdać sobie sprawę z faktu, iż
wstrzymuje je w piersi, będąc w głębokim szoku. Zerknęła
nieśmiało na Malfoya, który zbladł ku jej przykremu rozbawieniu.
Przez chwilę słychać było jedynie kapanie wody z nieszczelnego
kranu i głosy uczniów przechodzących obok łazienki, nieoficjalnie
nazwanej „Łazienką Płaczącej Marty”. Zimna posadzka biła
bezlitośnie chłodem, ciało obu uczniów, jednak żadne nie ruszyło
się z miejsca. W końcu uczynił to Malfoy, odczytując po raz setny
już, nazwisko widniejące w rubryce „wypożyczył/a”.
-Co to,
do cholery ma znaczyć? - wypowiedział cicho, jednak wyraźnie. Giny
zadrżała, a po jej karku przebiegł dreszcz godny bohaterów
mrocznej powieści. Co teraz zrobimy? Pytanie błąkało się
w jej umyśle. No co?
-Co
robimy? - zapytała w trwodze.
-Cholerne
dziewuszysko. Wszystko utrudnia. Wszystko. - wyrzucił z jadem,
Draco.
-Musimy
powiedzieć Harremu. - ruda była przekonana odkąd pierwszy raz
zobaczyła Harrego Pottera będąc dziesięciolatką, że gdy coś
nie idzie jak trzeba i nikt nie wie co zrobić, to trzeba to
powiedzieć Harremu. Może miało to swoje podłoże w głębokim
przekonaniu, iż chłopak jest superbohaterem. Pokonanie wielkiego
wroga czarodziejów, które imię nadal zbudzało strach, tylko
utwierdziło ją w tym przekonaniu.
-Nie.
Harry w jakiś sposób opowiedział o wszystkim ludziom, którzy
porwali Hermionę, może nawet o tym nie wie, ale... Nie zawsze
jestem opanowany. Można powiedzieć, że potraktowałem go
niedelikatnie. - wyjaśnił bez cienia skruchy, czy też przejęcia.
Wręcz przeciwnie – w jego głosie wyczuwalne było zrezygnowanie i
obojętność.
-Co to
ma znaczyć?! - wrzasnęła Giny, poniesiona emocjami. Również
wstała, wciskając kartkę w kieszeń sportowej bluzy z logiem
Gryffindoru. Zmierzyła Draco, który opierał się o umywalkę,
zimnym, wrogim spojrzeniem.
-Zawsze
go broniłaś, Weasley. Tym razem to ja mam rację. Twój chłoptaś
wyśpiewał im wszystko i dlatego Hermiona oberwała od tego faceta.
On zdradził przyjaciół. - słowa były idealnie dobrane i trafiały
tam gdzie chciał – w serce i zdrowy rozsądek. Giny powinna
pomyśleć nad dalszą znajomością z brunetem. Jego starania
przyniosły odwrotny efekt. Ruda obrzuciła jego nonszalancką
sylwetkę wściekłym wzrokiem i podeszła do niego dźgając go
palcem w pierś.
-Ty!
Myślisz, że jesteś święty?! Tyle lat byłeś zwykłym tchórzem
i zdrajcą, podporządkowanym swojemu tatusiowi! Co teraz daje ci
prawo osądzać Harrego?! Gdyby nie on, teraz byłbyś kurzem w
Pokoju Życzeń! Dam swoją prawą rękę, o to, że nawet teraz masz
jakieś korzyści z ratowania Hermiony i...
-Przestań,
to zupełnie coś innego. - warkną odpychając dłoń Weasley od
siebie.
-Coś
innego, też mi coś! Niby co odróżnia ratowanie Hermiony od
twojego rzekomego „naprawienia się”?!
-Coś.
Odwal się rudzielcu. - Jej twarz przypominająca dojrzałą piwonię,
nagle uległa zmianie. Wyraz stał się pytający, a brwi powędrowały
hen do góry. Z trudem łapała powietrze, po ich kłótni i z
radością kontynuowałaby, gdyby nie owe „coś” i grymas bólu
na obliczu Malfoya.
-Malfoy,
ty się... - zaczęła z fascynacją godną mugolskiego ornitologa,
który zobaczył feniksa.
-Powiedziałem,
że masz się odwalić. - mruknął, mrużąc wrogo oczy. Czuł się
osaczony przez tą paskudną, rudą wiedźmę.
-Nie
wierzę, ty się naprawdę...
-Zamknij
się. Widzę, że Hermiona ma samych wspaniałych przyjaciół.
Zresztą nie ważne, zrobię to sam, bez was. Tak jak wtedy, gdy ją
zostawiliście. - rzekł buńczucznym tonem.
-Przypominam,
że ja też zostałam pozostawiona bez wieści. Masz rację,
nieważne. Przez sekundę pomyślałam, że to „coś” może pomóc
Hermionie, ale teraz wiem, że dzięki twojemu egoizmowi, umrze nie
wiedząc ani o naszych próbach, ani o twoim „czymś”. - Tu
sprawdziła się legenda, jako iż Gryfoni mogą być równie dobrzy
w wywieraniu wpływu jak uczniowie domu węża.
***
-No i
kto wypożyczył tą książkę? - zapytał Harry, poprawiając na
sobie szatę. Nadal czuł się wstrząśnięty opowieścią swych
rówieśników. Właśnie okazało się, iż Giny współpracowała z
Draco, podczas gdy on robił same głupie rzeczy. Między innymi dał
się podsłuchać w Ministerstwie.
-Tylko
się nie przejmuj... - zaczęła ruda z ckliwa troską.
-No
już. To Potter, nie trzymiesięczne dziecko. - warknął blondyn,
stojący za fotelem dziewczyny.
-Och,
no dobrze. To Hermiona. - Wybraniec poczuł jak myśli pod jego
czaszką, zaczynają się kotłować, przyprawiając o mdłości.
-Jak
to? Jej wszystkie rzeczy są w Departamencie Zaginięć. Mamy
pewność? - zapytał słabym głosem, w którym odzwierciedlało się
jego samopoczucie.
-Nazwisko
zostało naniesione automatycznie za pomocą czarów. Pewność
maksymalna. - zapewnił suchym tonem, Malfoy. - Na początek
wyjaśnimy coś sobie. Nie jestem tu bo cie lubię i nadal uważam
cię za naiwne, głupie dziecko. Masz nam pomóc w zdobyciu tej
książki. - rozkazał mierząc Pottera, taksującym spojrzeniem.
Jego głos wyrażał coś pomiędzy zdenerwowanie, a bezgranicznym
zdumieniem z powodu swojej obecności w tym miejscu, to tak jakby
ktoś zaciągną go tu podczas snu i teraz nikt nie chciał go
wypuścić.
-Czy
jest pewność, że dzięki niej, coś zdziałamy? - zapytał
powątpiewając.
-Ja
ufam Hermionie, nie wiem jak wy. - odezwała się niespodziewanie
dziewczyna. - Nie wiem jak, ale nasza przyjaciółka jest niezwykle
mądra i przewidziała wszystko. Tylko tak ją odnajdziemy.
W
salonie Gryfonów zapanowała cisza. Każdy dobrze zdawał sobie
sprawę z powagi tej misji i jej konsekwencjach. To będzie wyzwanie
rzucone prosto w twarz, Ministerstwu. Co się stanie, gdy Minister
podniesie rękawicę? Czy można bezkarnie splunąć na nieskalaną
powierzchnię honoru tejże instytucji i ujść z życiem?
-Ufam
Hermionie. - zapewnił z mocą, okularnik.
-Draco?
- zapytała Giny.
-No
chyba nie wyznawałem miłości bibliotekarce, by wycofać się w
połowie? - zakpił, wspominając popołudnie spędzone na oganianiu
od siebie natrętnych i złośliwych ludzi. Nie omieszkali oni dopiec
mu z powodu zajścia w bibliotece. Natomiast pani Prince... ona
kiedyś zrozumie, że to jedynie żart.
-Co ty
zrobiłeś? - zarechotał brunet.
-Odczep
się Potti. - warknął Dracon, zakładając ręce na piersi i
wydymając wargi w wyrazie zbulwersowania. - Może i ja mam romans z
Prince, ale to ty wtajemniczasz naszego rudego brata. - zakończył z
szatańsko niewinnym uśmieszkiem.
***
Zakon
Trzech Głów to elitarna loża najwybitniejszych czarodziejskich
osobistości. Członkowie zgromadzenia zawsze pozostawali anonimowi i
nieuchwytni. Każdy przeciętny czarodziej, słysząc ową nazwę, ma
na myśli najczarniejsze scenariusze i obrazy pełne przelewu krwi i
czarnomagicznych, starożytnych rytuałów. Na dobrą sprawę nie
spotkała się nigdy z literaturą, która odpowiedziałaby na
najprostsze, elementarne pytania, dotyczące tego tajnego
zgromadzenia. Znała jedynie kilka faktów. Podstawą Zakonu są
„trzy głowy”, czyli trzech przywódców, rządzących wspólnie
i jednocześnie. Jeżeli zdarzało się, iż zabrakło jednego z
nich, natychmiast zwoływano posiedzenia w zamkniętym kręgu
najwyższych rangą członków i wybierano nową głowę. Warunkiem
wstąpienia do zakonu były ponadprzeciętne umiejętności magiczne,
wykształcenie, majątek i nie należenie do żadnej organizacji
propagującej podziały wśród sfery magicznej.
Motto
zakonu brzmi:
Mater
fiat scire
Morietur
puer potentia
Key est
unitate
Co
znaczy:
Matką
niech będzie wiedza
Dzieckiem
będzie potęga
Kluczem
jest jedność
Słowa
te brzmią szlachetnie i zdają się być ideologicznie poprawne
jednak jest mnóstwo 'za', aby nie traktować tego jako idealny plan
wyborczy. Całe stowarzyszenie powstało w XV wieku, gdy Minister
postanowił oddać w całości władzę nad magiczną częścią
Angli, w ręce władzy centralnej, w tym wypadku swoje własne.
Zresztą tak też jest po dziś dzień. Spotkało się to z dużym
niezadowoleniem wielu senatorów, wobec tego założyli oni własne
zgromadzenie. Byli bardzo bogaci, wpływowi i utalentowani. Mogli
obalić Ministerstwo w niecały miesiąc, jednak nie stało się tak.
Nierzadko
można usłyszeć głosy znawców, którzy twierdzą, iż podpisano
nadal aktualny pakt z władzą, iż w obliczu zagrożenie,
Stowarzyszenie Trzech Głów wystawi swego kandydata na Ministra i w
razie potrzeby całkowicie przejmie władzę nad Ministerstwem. Była
to mało prawdopodobna opcja i niewielu w nią wierzyło. Dlaczego
Ministerstwo miałoby się godzić na coś takiego i przez tyle lat
nie przeciwstawić się Trzem Głową?
W
każdym razie, Hermiona właśnie leżąc w swojej celi, przyglądała
się ścianie, naprzeciw siebie. Wilgoć pochodząca z ulewnych
deszczów, osadziła się na cienkiej warstwie tynku, który
oddzielił się od poprzedniej warstwy. Nie wiedziała co podsunęło
jej ten pomysł, ale oderwała znaczną część owego tynku, a to co
zobaczyła pod nim, przerosło jej oczekiwania. Właśnie w pełnej,
zatęchłej okazałości, prezentował się herb Zakonu Trzech Głów.
Okrągłą tarcza z symbolem nieskończoności pośrodku, nałożonym
na rzymską liczę trzy. To zupełnie zmieniało jej spojrzenie na
swoje położenie. Nie możliwe, aby znajdowała się w ruinach
jednej z siedzib Zakonu. To bez sensu, co ci ludzie mogą mieć
wspólnego z Harrym i z nią?
Nagle
ciężkie drzwi otworzyły się i już wiedziała, jak zareagują jej
kaci.
-Teraz
muszę zginąć, prawda? - zapytała bez cienia strachu, prostując
się na drżących nogach.
-Tak. -
odpowiedział mężczyzna, patrząc na wydrapaną lukę w ścianie.
Nikt tego nie planował.
~O-O~
Uwaga Konkurs na trasie wy- nagroda!
Na moim fanpage`u jakiś tydzień temu ogłosiłam konkurs, który będzie trwał
do końca października, więc jeszcze trochę czasu ;)
Należy wykonać (między innymi) pracę literacką o tematyce Dramione lub ogólnie Potterowskiej
Należy wykonać (między innymi) pracę literacką o tematyce Dramione lub ogólnie Potterowskiej
opcjonalnie - związanej z Halloween.
Nagrody są rzeczowe i zostaną przesłane pocztą do 3 pierwszych miejsc.
Szczegóły tutaj : kliknij :3
Tak więc zapraszam do uczestnictwa WSZYSTKICH
-Koniec reklamy-
ps. No i komentujcie :>
No i nadal stoję w kropce i nic nie wiem :D
OdpowiedzUsuńJa nie chce żeby zabili Hermionę ! Ej no poczekaj na Draco ! Ja lubię tylko dobre zakończenia :(
Czekam na kolejną część i nowe wiadomości ;) Asia ;*
Oj tam, jedna Hermiona mniej :3
UsuńCóż zakończenie jeszcze nie jest jasne, ale chyba cię zdziwi :)
Kolejna część gdzieś w tym tygodniu... tak bym chciała ^.^
Hej noo w takim momencie... Proszę niech następny rozdział pojawi się szybko, bo zwariuje przez ciebie. Mam tylko nadzieję, że jej nie zabijesz, a oni zdążą ją uratować. Pozdrawiam Amiss
OdpowiedzUsuńZabiję, a może nie zabiję - tajemnicy nie wydam :3
UsuńNie wariuj, niedługo coś dodam :P
Całusy
Never
Świetny wątek z porwaniem. Dobrze budowane napięcie. Podoba mi się :>
OdpowiedzUsuńJa po prostu kocham rozmowy Draco i Ginny :3 Wiewióra! Tchórz! Mistrzowie ;]
Czekam niecierpliwie na 14 :)
Pzdr. ;*
Dziękuję ^^ Cieszę się, że podoba ci się to całe porwanie, bo nie bardzo byłam do tego przekonana, a jednak :D
UsuńMyślę, że Draco i Giny po prostu musieli tacy być.
14 niebawem :3
Całuję
Never
Kiedy następny rozdział, bo ja tu już nie mogę się doczekać kolejnej części...
OdpowiedzUsuńWczoraj prawie skończyłam pisać 14 i chyba uda mi się na ten piątek :D
UsuńPozdrawiam i przepraszam za czas oczekiwania :D
Never