sobota, 29 września 2012

Rozdział 12.




Witajcie moje małe duszyczki :)
Kontynuuję, jak widzicie historię z bloga na onecie. W zakładkach gdzieś o tam, u góry, widzicie "spis treści" i tam sobie spokojnie odświeżycie ostatnie wydarzenia. Tymczasem jedziemy 'wio' z nowym rozdziałem! :D  


Rozdział 12. 
Muzyka:
Plan: coś, co potem wygląda absolutnie inaczej
-Julian Tuwim 




Absolutnie żadna z książek, które wypożyczył, nie miała żadnego związku z tym czego poszukiwał. Zdał sobie sprawę z tego, iż nawet pani Prince przywykła do jego obecności i zerkała na niego z mniejszym niepokojem w oczach. Cóż, młody Malfoy, cudem uchronił się od Azkabanu, jego rodzina nie przypłaciła nawet fatygą, za pomaganie Voldemortowi, on kręcił się wokół Gryfonów, a teraz czytał. Tego było za wiele na umysł prostej czarownicy, jaką była Irma. Nie umknęło jej jednak, że młodzieniec obchodzi się z książkami ostrożnie i z szacunkiem, co zaskarbiło sobie z czasem jej częściowe zaufanie, a raczej jego skrawek. Nagle na krzesło obok niego, opadła Giny.
-Odszyfrowałaś zdjęcie? - zapytał Draco w niemą nadzieją w oczach. Ruda tylko pokiwała zgodnie głową, na co Ślizgon zareagował westchnieniem ulgi. - Więc co to za tytuł? No gadaj, wiewiórko. - ponaglił z uśmiechem radości na twarzy. Jednak oczy Ginewry, w których czaił się popłoch, nie uspakajały go i kazały myśleć, iż to nie koniec.
-Tytuł brzmi; „Zobacz”, Jimma Cotello. - odpowiedziała powoli. Draco podrapał się po podbródku, na którym wykwitł jednodniowy zarost. Wyglądał obco i znajomo jednocześnie. W każdym razie nadal po Malfoyowsku. Widziała, że chce już poszukać tej książki, ale zdecydowała załatwić to teraz. - … a bo jest jeszcze coś. - zaczęła nieskładnie. Gdy opowiedziała swój sen, jego iskierki goszczące w oczach, zgasły. Chwilę wpatrywał się w swoje zaciśnięte pięści, a potem spojrzał się na Ginewrę, jakby potrąciła samochodem jego ukochanego kota, a teraz paradowała w futrze zwierzaka.
-Tak czy inaczej musimy znaleźć tą książkę. To jedyna szansa, aby uratować Hermionę, nim zrobią jej coś paskudnego i nieodwracalnego w skutkach. - zdecydował, wstając. Giny również wstała i podążyła nerwowym truchtem za Draconem.

Szukali długo i żmudnie, ale w końcu postanowili poprosić Irmę Prince o pomoc. Kobieta najpierw popatrzyła na nich uważnie, niczym na zgraję chochlików kornwalijskich, proszących o zgodę na wycieczkę do Muzeum. Po poddaniu odpowiedniej analizie całego rejestru książek stwierdziła jękliwym skrzeknięciem starszej osoby, iż książka została wypożyczona.
-Wyszła we wrześniu i nie wróciła. Pomóc w czymś jeszcze, czarodzieje? - Draco z Giny popatrzyli na siebie bez wstrętu, w niemym porozumiewawczym geście wsparcia i wyrażenia żalu. Na twarzach malował się grymas niedowierzania i taki, jaki mają zawodnicy Quidditcha po nieudanym meczu. Przegrali tę rundę.
-Nie, proszę pani. - mruknęła rudowłosa, odchodząc powolnym krokiem od biurka bibliotekarki.
-Wiesz kto to mógł być? - zapytał blondyn, jednak bez entuzjazmu, czy ciekawości, jakby znał odpowiedź. Bo znał.
-Coś ty, skąd niby miałabym wiedzieć? Mogłaby wiedzieć jedynie Hermiona, bo jedynie ona oddała swoje serce na rzecz książek. Ja tu nie żyję. - warknęła ruda.
-Tylko pytałem, małpo. - zirytował się arystokrata. Szli milczeniu do wieży Gryffindoru. - Co miałaś na myśli mówiąc, że Hermiona oddała serce książkom?
-Och. - westchnęła zakłopotana Giny. Czy powinna zdradzać coś takiego? - Kiedyś bawiłyśmy się w „przyrzeknij” i wpadłyśmy na pomysł, aby przyrzec coś długotrwałego. Przynajmniej bardziej niż jedzenie owsianki z dżemem przez dwa dni. Ja przyrzekłam, że dostanę się do drużyny, a Hermiona... Ona obiecała nie kochać nikogo bardziej od książek. To było dawno i jeszcze nie wiedziałyśmy co nas czeka w przyszłości, ale z tą zabawą wiąże się magia, tak myślę. Ja dostałam się do drużyny, a Hermiona nie kochała Rona, ani nikogo bardziej od książek. Wystarczyło zobaczyć, jak bezproblemowo odmawiała Ronaldowi, podczas gdy chciała poczytać. Oddała im serce. - skwitowała Weasley z uśmieszkiem, czując jak to wspomnienie ją rozczula.
-Dziewczyny to mają głupie zabawy. - skomentował Malfoy.

***

Harry nie zorientował się, kiedy został przygnieciony do ściany w swoim własnym dormitorium. Nie miał nawet różdżki w zasięgu ręki. Szarpnął się kilka razy, ale to nic nie dało. Napastnik był silniejszy i zwinniej wykręcał ręce.
-Puść! - rozkazał Potter jednak bez odzewu. Czuł jak przyciśnięte do ściany żebra i policzek, bolą i nie miał ochoty pozostać w tej pozycji dłużej.
-Wiem, że jesteś kablem. Wiem, że zdradzasz przyjaciół. Kto by pomyślał; złoty chłopka, zawsze po stronie dobra. Myślałem, że jesteś czymś więcej, Potter. - Rozległ się syczący głos, tuż przy jego uchu. Nie mógł nawet się odwrócić i spojrzeć w twarz intruzowi. Jadnak sposób w jaki wypluł jego nazwisko, dało mu do myślenia. - Ty dałeś się wykiwać i zwerbować przez ministerstwo, jak zwykły dzieciak. Żałosne. Niczego się nie nauczyłeś? Ministerswo jest gorsze od Voldemorta i gorsze od śmierciożerców. Oni to oczywisty wróg. Taki, który wypowiada wojnę i ją toczy. Ministerstwo to nie smok, jakim był Voldemort. Ministerstwo to robak. Przedostanie się do twojego ciała, a potem rozwali je po trochu, sprawiając, że niezauważalnie znikniesz. - Jadowicie ciągnął, szepczący głos.
-Ja... Puść mnie. Porozmawiamy. Puść... - Harry nieudolnie próbował zebrać myśli i słowa. Ku jego zaskoczeniu, dłoń opleciona wokoło jego rąk, w skomplikowanej dźwigni, zniknęła, a sam mógł się ostrożnie obrócić. Omal nie dostał zawału.
-Draco!? Co ty wyprawiasz?! - nie krył nawet zdumienia i dezorientacji, jaka dominowała w jego umyśle.
-To, że mnie znasz, wcale nie oznacza, że stałem się mniej groźny. Nadal ja mam różdżkę, a ty nagie pięści i chuderlawe ramiona. - czarnowłosy otworzył szerzej oczy ze zdumienia i poczucia podobnego, do przespania swojego własnego życia. Blondyn oskarżał go o rzeczy, o których nie miał najmniejszego pojęcia.
-Naprawdę nie wiem o co chodzi. Uspokójmy się, wszystko sobie wyjaśnimy. - zaproponował oddychając nierówno i nerwowo.
-Załatwię to na stojąco. Zdradziłeś innym, że Hermiona pokazała nam miejsce swego pobytu, tak czy nie? - Harry z wrażenia niemalże usiadł na podłodze.
-Nie... Oczywiście, że nie sprzedałbym Hermiony wrogom. Nigdy. To też moja przyjaciółka. - przypomniał z wyrzutem.
-To jak jej porywacze się dowiedzieli? Co, panie Potter?
-Nie wiem, jasne? Nie wiem. - pokręcił głową. Naprawdę nie wiedział. - Zaraz zaraz. Najpierw mówiłeś, że Ministerstwo jest gorsze od Voldemorta, a potem, że wydałem nas. Czy ty sugerujesz, że Ministerstwo współpracuje z porywaczami? - Było wiele spraw, które chciałby przedstawić Bliznowatemu, jednak nie mógł. Nie ufał.
-Zapomnij, Potter. Uważaj na siebie. - polecił Draco, wychodząc z jego pokoju. Ostatnie zdanie brzmiało jak groźba i ostrzeżenie zarazem..


***


Życie nie zawsze bywa sprawiedliwe i łatwe. Są czasy które wymagają szczególnych umiejętności „radzenia sobie” i to niewątpliwie był taki czas dla Draco i Giny. Zdani jedynie na siebie musieli opracować plan, a był on radykalny. W grę wchodziło ludzkie życie, a to stawka uświęcała podjęte przez nich środki. Skoro pani Prince nie mogła zdradzić tak ważnej tajemnicy, to musieli dowiedzieć się tego w inny sposób. Niekoniecznie legalny. Więc po długiej rozmowie, która obfitowała w wszelakie wyzwiska z obu stron i sfrustrowane krzyki, doszli do wniosku, że trzeba przechytrzyć bibliotekarkę. Draco miał za zadanie odciągnąć Irmę od jej stanowiska, natomiast Ginewra miała przejrzeć spis książek i zdobyć nazwisko osoby, która wypożyczyła „Zobacz”.
Teraz Giny stała przy wejściu do biblioteki i obserwowała jak Dracon żywo gestykuluje, rozmawiając z panią Prince. Blondyn coś powiedział, a oczy kobiety zrobiły się wielkie i wybałuszone. Wtedy bibliotekarka wstała podążając za Malfoyem, który tłumaczył jej coś w drodze. Nagle w jego dłoni pojawiła się różdżka, a z jej końca wyleciała mała, zielona iskra, która pełznąc po ziemi znalazła się przy rudej. To był znak, że może zaczynać.
Weasley obejrzała się dookoła. Ślizgon właśnie zniknął za regałem, a żaden z uczniów nie zwracał uwagi na nic poza własną książką i notatkami. Jak fortunnie. Szybko znalazła się przy biurku, które ją interesowało i weszła za nie kucają,a by ukryć się przez wścibskim wzrokiem kogokolwiek. Otworzyła pierwszą szufladę z mocno bijącym sercem. Jej ręce lepiły się od potu, zaś ona dyszała, jakby przebiegła cały Hogwart z góry do dołu. Trzeba się wziąć w garść.

Draco nie miał pomysłu jak dłużej zatrzymać Irmę w miejscu.
-No chłopcze. Jak na mój gust, tu nie ma żadnej książki ze zniszczoną okładką. O co ci chodziło? - siwowłosa tupała nogą i wykrzywiła swoją ziemistą, pooraną zmarszczkami cerę w wyrazie niezadowolenia.
-Bo ja ten... - czuł jak dosłownie, pogrąża się. - Widziałem ucznia, który wyrywa kartki. O tam! Za kolejnym regałem. - wskazał palcem na miejsce, o które mu chodziło. Prince jedynie zmarszczyła brwi i popatrzyła na niego gniewne.
-Zabierasz mi czas. Nie mam zamiaru marnować swojego czasu! Zastanów się dziecko, nie nad książkami, ale na jakimiś odpowiednimi lekami. Może ktoś zdoła ci pomóc. - fuknęła na niego i odwracając się na pięcie odeszła. - onieonieonie. Nie może tak być. - Proszę panią! Proszę panią, ja muszę coś powiedzieć. - krzyknął. Bibliotekarka niczym rażona piorunem, spojrzała na niego. No ładnie, a co teraz?
-Na miłość boską, jeżeli widziałeś jak ktoś przykleił gumę pod ławką, to po prostu zaraz wezwij aurorów, nie gnęb poczciwego człowieka. - żachnęła się, oburzona i zniecierpliwiona.
-Ja naprawdę muszę coś powiedzieć. Bo ja... bo ja... - Myślże Malfoy! - ja... spędzałem ostatnio dużo czasu w bibliotece i...
-I chcesz mianować się jej strażnikiem? Myślę, że możesz sobie darować, dziecko. - odparła protekcjonalnie staruszka.
-Nie... robiłem to, aby zbliżyć się do pani. - improwizował, naprawdę nie wiedział jak daleko i w jakim kierunku zmierza.
-I dostać się do działu zakazanych, co? Było takich kilku. Bez zgody nauczyciela, niema wejścia. Zasady. - irytowała go ta straszna osoba.
-Nie... ja chciałem pani powiedzieć, że jest pani dla mnie niczym natchnienie, ja panią...


Giny przewracała grubą książkę. Starała się załatwić to jak najszybciej, ale nie mogła znaleźć tytułu. Nagle trafiła. „Zobacz”. Pośpiesznie wyrwała z księgi kartkę, ponieważ nie miała czasu na przeglądanie historii jej wypożyczeń, która była niemała. Księgę odłożyła na miejsce i zasunęła szuflady, modląc się, by nie pozostawić po sobie śladu na pokrytych kurzem bibelotach. Pośpiesznie wcisnęła pergamin do kieszeni szaty i wychyliła się zza biurka i stwierdziwszy, że ani opiekunka książek, ani uczniowie nie widzą jej, wyszła pospiesznie i ruszyła w stronę Draco, który zatrzymywał za wszelką cenę panią Prince w miejscu. Przyspieszyła, aby czym prędzej odciążyć Malfoya z jego zadania. Nagle twarze wszystkich uczniów zwróciły się w stronę blondyna. Rudowłosa pochwyciła jego ostatnie zdanie.

-Ja panią kocham! - Na Merlina! Pomyślała zdezorientowana Giny. Natomiast uczniowie ryknęli śmiechem. Staruszka wyglądała, jakby miała wyjść z siebie i dostać zawału jednocześnie. Jej idealny kok nieco przekrzywił się na bok, a twarz wyrażała złość i irytację. Ruda postanowił ratować jakoś sytuację.
-Dobrze się żyje, Draco Malfoyu? - zaskrzeczała bibliotekarka.
-Przepraszam za niego. Spadł z miotły i miał leżeć w skrzydle szpitalnym, ale się wymknął. Najmocniej przepraszam. - powtórzyła przeprosiny i wyciągnęła stamtąd arystokratyczny tyłek Malfoya.
-Salazarze, to było traumatyczne. Mam nadzieje, że masz tą kartkę. - jego głos był jadowity i wyrażał gniew na wszystko co ośmielało się chociażby oddychać. Spojrzał na swoją partnerkę w spisku, którą niespecjalnie lubił. W jej oczach igrały iskierki rozbawienia.
-Coś cię śmieszy, wiewióro? - zapytał sarkastycznie.
-Naprawdę ją kochasz? - parsknęła śmiechem ku irytacji blondyna.
-Ratowałem twój tyłek, głupia. - warknął.
-Mogłeś powiedzieć, że Slughorn ją prosi, albo cokolwiek innego. - zauważyła rezolutnie Giny.
-Improwizowałem, jasne? - odparł twardo, tym samym kończąc rozmowę.  


CZARODZIEJE!
Małe ps. dla was : Wpisujcie się od nowa do zakładki (wyżej) Informowani, no wiecie - prawie nikt z zapisanych tam, nie ma aktualnego bloga i praktycznie chyba nie uczestniczy w blogowaniu. 
Strasznie przepraszam za utrudnienia, ale wiecie ; Aby żyło się lepiej.
No to do następnego, moje wy czystokrwiste książęta :)
Tajemnicza vel Never

8 komentarzy:

  1. Dzieję się dzieje ! ;) Ale czemu tak wolno ? Ja chce więcej ! :) Na prawdę świetnie opisujesz tą historię, wciągające :) Bardzo miło jest wejść na stronę ze świadomością że to na pewno nie będzie nudne ;) Czekam na informacje o Hermionie i dalsze poczynań Draco i Giny :) Asia ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej! Ciesze się, że tak uważasz. Naprawdę starałam się, aby choć trochę zainteresować czytelników i kicam z dumy, bo napisałaś, że Ciebie wciągnęło!
      Postaram się dodać kolejny rozdział jak najszybciej :D

      Pozdrawiam i życzę miłego, niedzielnego wieczoru :>

      Usuń
  2. Bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie, śledzę je od samego początku podobnie jak pozostałe Twoje utwory. Jednak ten rozdział wydaje mi się troszkę... inny. Odnoszę wrażenie, że akcja urywa się w połowie. Choć może to dlatego, że nie mogę doczekać się dalszych losów bohaterów :) Tylko tak dalej, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm... możliwe, że tak to wygląda, ale już niedługo opublikuję nowość i wiele się wyjaśni - tak myślę. :D Strasznie się, że jak powiedziałaś, bardzo podoba ci się moje opowiadanie jak i inne. Ogólnie jestem w niebie, ach...
    Również pozdrawiam i życzę miłej reszty tygodnia :D

    OdpowiedzUsuń
  4. ej, chcę news.
    czekam z wieeeeelką niecierpliwością,
    to jeszcze lepsze niż better-soul!
    (na better-soul też zaglądam codziennie i też czekam z wieelką niecierpliwością)
    pzdr.
    Hanae

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej ^^ Twoje słowa przelały we mnie zapał do pracy i właśnie mama zamiar dodać tu nowy rozdział, a na better również w najbliższym czasie :)

      Usuń
  5. Rozdział świetny, chociaż strasznie krótki... Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Mam nadzieje, że pojawi się szybko, bo już nie mogę doczekać się dalszej części i tego co się tam wydarzy. Mam również nadzieję, że w następnym rozdziale uratują już Hermionę. Czekam na następny rozdział pozdrawiam Amiss.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fantastyczny blog
    Bardzo podoba mi się w nim stosunek Hermiony do Draco i vice versa.
    Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę.
    Pozdrawiam najnowsza czytelniczka :D

    OdpowiedzUsuń