Witajcie moje małe duszyczki :)
Kontynuuję, jak widzicie historię z bloga na onecie. W zakładkach gdzieś o tam, u góry, widzicie "spis treści" i tam sobie spokojnie odświeżycie ostatnie wydarzenia. Tymczasem jedziemy 'wio' z nowym rozdziałem! :D
Rozdział 12.
Muzyka:
Plan: coś, co potem wygląda absolutnie inaczej
-Julian Tuwim
Absolutnie
żadna z książek, które wypożyczył, nie miała żadnego związku
z tym czego poszukiwał. Zdał sobie sprawę z tego, iż nawet pani
Prince przywykła do jego obecności i zerkała na niego z mniejszym
niepokojem w oczach. Cóż, młody Malfoy, cudem uchronił się od
Azkabanu, jego rodzina nie przypłaciła nawet fatygą, za pomaganie
Voldemortowi, on kręcił się wokół Gryfonów, a teraz czytał.
Tego było za wiele na umysł prostej czarownicy, jaką była Irma.
Nie umknęło jej jednak, że młodzieniec obchodzi się z książkami
ostrożnie i z szacunkiem, co zaskarbiło sobie z czasem jej
częściowe zaufanie, a raczej jego skrawek. Nagle na krzesło obok
niego, opadła Giny.
-Odszyfrowałaś
zdjęcie? - zapytał Draco w niemą nadzieją w oczach. Ruda tylko
pokiwała zgodnie głową, na co Ślizgon zareagował westchnieniem
ulgi. - Więc co to za tytuł? No gadaj, wiewiórko. - ponaglił z
uśmiechem radości na twarzy. Jednak oczy Ginewry, w których czaił
się popłoch, nie uspakajały go i kazały myśleć, iż to nie
koniec.
-Tytuł
brzmi; „Zobacz”, Jimma Cotello. - odpowiedziała powoli. Draco
podrapał się po podbródku, na którym wykwitł jednodniowy zarost.
Wyglądał obco i znajomo jednocześnie. W każdym razie nadal po
Malfoyowsku. Widziała, że chce już poszukać tej książki, ale
zdecydowała załatwić to teraz. - … a bo jest jeszcze coś. -
zaczęła nieskładnie. Gdy opowiedziała swój sen, jego iskierki
goszczące w oczach, zgasły. Chwilę wpatrywał się w swoje
zaciśnięte pięści, a potem spojrzał się na Ginewrę, jakby
potrąciła samochodem jego ukochanego kota, a teraz paradowała w
futrze zwierzaka.
-Tak
czy inaczej musimy znaleźć tą książkę. To jedyna szansa, aby
uratować Hermionę, nim zrobią jej coś paskudnego i
nieodwracalnego w skutkach. - zdecydował, wstając. Giny również
wstała i podążyła nerwowym truchtem za Draconem.
Szukali
długo i żmudnie, ale w końcu postanowili poprosić Irmę Prince o
pomoc. Kobieta najpierw popatrzyła na nich uważnie, niczym na
zgraję chochlików kornwalijskich, proszących o zgodę na wycieczkę
do Muzeum. Po poddaniu odpowiedniej analizie całego rejestru książek
stwierdziła jękliwym skrzeknięciem starszej osoby, iż książka
została wypożyczona.
-Wyszła
we wrześniu i nie wróciła. Pomóc w czymś jeszcze, czarodzieje? -
Draco z Giny popatrzyli na siebie bez wstrętu, w niemym
porozumiewawczym geście wsparcia i wyrażenia żalu. Na twarzach
malował się grymas niedowierzania i taki, jaki mają zawodnicy
Quidditcha po nieudanym meczu. Przegrali tę rundę.
-Nie,
proszę pani. - mruknęła rudowłosa, odchodząc powolnym krokiem od
biurka bibliotekarki.
-Wiesz
kto to mógł być? - zapytał blondyn, jednak bez entuzjazmu, czy
ciekawości, jakby znał odpowiedź. Bo znał.
-Coś
ty, skąd niby miałabym wiedzieć? Mogłaby wiedzieć jedynie
Hermiona, bo jedynie ona oddała swoje serce na rzecz książek. Ja
tu nie żyję. - warknęła ruda.
-Tylko
pytałem, małpo. - zirytował się arystokrata. Szli milczeniu do
wieży Gryffindoru. - Co miałaś na myśli mówiąc, że Hermiona
oddała serce książkom?
-Och. -
westchnęła zakłopotana Giny. Czy powinna zdradzać coś takiego? -
Kiedyś bawiłyśmy się w „przyrzeknij” i wpadłyśmy na pomysł,
aby przyrzec coś długotrwałego. Przynajmniej bardziej niż
jedzenie owsianki z dżemem przez dwa dni. Ja przyrzekłam, że
dostanę się do drużyny, a Hermiona... Ona obiecała nie kochać
nikogo bardziej od książek. To było dawno i jeszcze nie
wiedziałyśmy co nas czeka w przyszłości, ale z tą zabawą wiąże
się magia, tak myślę. Ja dostałam się do drużyny, a Hermiona
nie kochała Rona, ani nikogo bardziej od książek. Wystarczyło
zobaczyć, jak bezproblemowo odmawiała Ronaldowi, podczas gdy
chciała poczytać. Oddała im serce. - skwitowała Weasley z
uśmieszkiem, czując jak to wspomnienie ją rozczula.
-Dziewczyny
to mają głupie zabawy. - skomentował Malfoy.
***
Harry
nie zorientował się, kiedy został przygnieciony do ściany w swoim
własnym dormitorium. Nie miał nawet różdżki w zasięgu ręki.
Szarpnął się kilka razy, ale to nic nie dało. Napastnik był
silniejszy i zwinniej wykręcał ręce.
-Puść!
- rozkazał Potter jednak bez odzewu. Czuł jak przyciśnięte do
ściany żebra i policzek, bolą i nie miał ochoty pozostać w tej
pozycji dłużej.
-Wiem,
że jesteś kablem. Wiem, że zdradzasz przyjaciół. Kto by
pomyślał; złoty chłopka, zawsze po stronie dobra. Myślałem, że
jesteś czymś więcej, Potter. - Rozległ się syczący głos, tuż
przy jego uchu. Nie mógł nawet się odwrócić i spojrzeć w twarz
intruzowi. Jadnak sposób w jaki wypluł jego nazwisko, dało mu do
myślenia. - Ty dałeś się wykiwać i zwerbować przez
ministerstwo, jak zwykły dzieciak. Żałosne. Niczego się nie
nauczyłeś? Ministerswo jest gorsze od Voldemorta i gorsze od
śmierciożerców. Oni to oczywisty wróg. Taki, który wypowiada
wojnę i ją toczy. Ministerstwo to nie smok, jakim był Voldemort.
Ministerstwo to robak. Przedostanie się do twojego ciała, a potem
rozwali je po trochu, sprawiając, że niezauważalnie znikniesz. -
Jadowicie ciągnął, szepczący głos.
-Ja...
Puść mnie. Porozmawiamy. Puść... - Harry nieudolnie próbował
zebrać myśli i słowa. Ku jego zaskoczeniu, dłoń opleciona wokoło
jego rąk, w skomplikowanej dźwigni, zniknęła, a sam mógł się
ostrożnie obrócić. Omal nie dostał zawału.
-Draco!?
Co ty wyprawiasz?! - nie krył nawet zdumienia i dezorientacji, jaka
dominowała w jego umyśle.
-To, że
mnie znasz, wcale nie oznacza, że stałem się mniej groźny. Nadal
ja mam różdżkę, a ty nagie pięści i chuderlawe ramiona. -
czarnowłosy otworzył szerzej oczy ze zdumienia i poczucia
podobnego, do przespania swojego własnego życia. Blondyn oskarżał
go o rzeczy, o których nie miał najmniejszego pojęcia.
-Naprawdę
nie wiem o co chodzi. Uspokójmy się, wszystko sobie wyjaśnimy. -
zaproponował oddychając nierówno i nerwowo.
-Załatwię
to na stojąco. Zdradziłeś innym, że Hermiona pokazała nam
miejsce swego pobytu, tak czy nie? - Harry z wrażenia niemalże
usiadł na podłodze.
-Nie...
Oczywiście, że nie sprzedałbym Hermiony wrogom. Nigdy. To też
moja przyjaciółka. - przypomniał z wyrzutem.
-To jak
jej porywacze się dowiedzieli? Co, panie Potter?
-Nie
wiem, jasne? Nie wiem. - pokręcił głową. Naprawdę nie wiedział.
- Zaraz zaraz. Najpierw mówiłeś, że Ministerstwo jest gorsze od
Voldemorta, a potem, że wydałem nas. Czy ty sugerujesz, że
Ministerstwo współpracuje z porywaczami? - Było wiele spraw, które
chciałby przedstawić Bliznowatemu, jednak nie mógł. Nie ufał.
-Zapomnij,
Potter. Uważaj na siebie. - polecił Draco, wychodząc z jego
pokoju. Ostatnie zdanie brzmiało jak groźba i ostrzeżenie
zarazem..
***
Życie
nie zawsze bywa sprawiedliwe i łatwe. Są czasy które wymagają
szczególnych umiejętności „radzenia sobie” i to niewątpliwie
był taki czas dla Draco i Giny. Zdani jedynie na siebie musieli
opracować plan, a był on radykalny. W grę wchodziło ludzkie
życie, a to stawka uświęcała podjęte przez nich środki. Skoro
pani Prince nie mogła zdradzić tak ważnej tajemnicy, to musieli
dowiedzieć się tego w inny sposób. Niekoniecznie legalny. Więc po
długiej rozmowie, która obfitowała w wszelakie wyzwiska z obu
stron i sfrustrowane krzyki, doszli do wniosku, że trzeba
przechytrzyć bibliotekarkę. Draco miał za zadanie odciągnąć
Irmę od jej stanowiska, natomiast Ginewra miała przejrzeć spis
książek i zdobyć nazwisko osoby, która wypożyczyła „Zobacz”.
Teraz
Giny stała przy wejściu do biblioteki i obserwowała jak Dracon
żywo gestykuluje, rozmawiając z panią Prince. Blondyn coś
powiedział, a oczy kobiety zrobiły się wielkie i wybałuszone.
Wtedy bibliotekarka wstała podążając za Malfoyem, który
tłumaczył jej coś w drodze. Nagle w jego dłoni pojawiła się
różdżka, a z jej końca wyleciała mała, zielona iskra, która
pełznąc po ziemi znalazła się przy rudej. To był znak, że może
zaczynać.
Weasley
obejrzała się dookoła. Ślizgon właśnie zniknął za regałem, a
żaden z uczniów nie zwracał uwagi na nic poza własną książką
i notatkami. Jak fortunnie. Szybko znalazła się przy biurku, które
ją interesowało i weszła za nie kucają,a by ukryć się przez
wścibskim wzrokiem kogokolwiek. Otworzyła pierwszą szufladę z
mocno bijącym sercem. Jej ręce lepiły się od potu, zaś ona
dyszała, jakby przebiegła cały Hogwart z góry do dołu. Trzeba
się wziąć w garść.
Draco
nie miał pomysłu jak dłużej zatrzymać Irmę w miejscu.
-No
chłopcze. Jak na mój gust, tu nie ma żadnej książki ze
zniszczoną okładką. O co ci chodziło? - siwowłosa tupała nogą
i wykrzywiła swoją ziemistą, pooraną zmarszczkami cerę w wyrazie
niezadowolenia.
-Bo ja
ten... - czuł jak dosłownie, pogrąża się. - Widziałem ucznia,
który wyrywa kartki. O tam! Za kolejnym regałem. - wskazał palcem
na miejsce, o które mu chodziło. Prince jedynie zmarszczyła brwi i
popatrzyła na niego gniewne.
-Zabierasz
mi czas. Nie mam zamiaru marnować swojego czasu! Zastanów się
dziecko, nie nad książkami, ale na jakimiś odpowiednimi lekami.
Może ktoś zdoła ci pomóc. - fuknęła na niego i odwracając się
na pięcie odeszła. - onieonieonie. Nie może tak być. -
Proszę panią! Proszę panią, ja muszę coś powiedzieć. -
krzyknął. Bibliotekarka niczym rażona piorunem, spojrzała na
niego. No ładnie, a co teraz?
-Na
miłość boską, jeżeli widziałeś jak ktoś przykleił gumę pod
ławką, to po prostu zaraz wezwij aurorów, nie gnęb poczciwego
człowieka. - żachnęła się, oburzona i zniecierpliwiona.
-Ja
naprawdę muszę coś powiedzieć. Bo ja... bo ja... - Myślże
Malfoy! - ja... spędzałem ostatnio dużo czasu w bibliotece
i...
-I
chcesz mianować się jej strażnikiem? Myślę, że możesz sobie
darować, dziecko. - odparła protekcjonalnie staruszka.
-Nie...
robiłem to, aby zbliżyć się do pani. - improwizował, naprawdę
nie wiedział jak daleko i w jakim kierunku zmierza.
-I
dostać się do działu zakazanych, co? Było takich kilku. Bez zgody
nauczyciela, niema wejścia. Zasady. - irytowała go ta straszna
osoba.
-Nie...
ja chciałem pani powiedzieć, że jest pani dla mnie niczym
natchnienie, ja panią...
Giny
przewracała grubą książkę. Starała się załatwić to jak
najszybciej, ale nie mogła znaleźć tytułu. Nagle trafiła.
„Zobacz”. Pośpiesznie wyrwała z księgi kartkę, ponieważ nie
miała czasu na przeglądanie historii jej wypożyczeń, która była
niemała. Księgę odłożyła na miejsce i zasunęła szuflady,
modląc się, by nie pozostawić po sobie śladu na pokrytych kurzem
bibelotach. Pośpiesznie wcisnęła pergamin do kieszeni szaty i
wychyliła się zza biurka i stwierdziwszy, że ani opiekunka
książek, ani uczniowie nie widzą jej, wyszła pospiesznie i
ruszyła w stronę Draco, który zatrzymywał za wszelką cenę panią
Prince w miejscu. Przyspieszyła, aby czym prędzej odciążyć
Malfoya z jego zadania. Nagle twarze wszystkich uczniów zwróciły
się w stronę blondyna. Rudowłosa pochwyciła jego ostatnie zdanie.
-Ja
panią kocham! - Na Merlina! Pomyślała zdezorientowana Giny.
Natomiast uczniowie ryknęli śmiechem. Staruszka wyglądała, jakby
miała wyjść z siebie i dostać zawału jednocześnie. Jej idealny
kok nieco przekrzywił się na bok, a twarz wyrażała złość i
irytację. Ruda postanowił ratować jakoś sytuację.
-Dobrze
się żyje, Draco Malfoyu? - zaskrzeczała bibliotekarka.
-Przepraszam
za niego. Spadł z miotły i miał leżeć w skrzydle szpitalnym, ale
się wymknął. Najmocniej przepraszam. - powtórzyła przeprosiny i
wyciągnęła stamtąd arystokratyczny tyłek Malfoya.
-Salazarze,
to było traumatyczne. Mam nadzieje, że masz tą kartkę. - jego
głos był jadowity i wyrażał gniew na wszystko co ośmielało się
chociażby oddychać. Spojrzał na swoją partnerkę w spisku, którą
niespecjalnie lubił. W jej oczach igrały iskierki rozbawienia.
-Coś
cię śmieszy, wiewióro? - zapytał sarkastycznie.
-Naprawdę
ją kochasz? - parsknęła śmiechem ku irytacji blondyna.
-Ratowałem
twój tyłek, głupia. - warknął.
-Mogłeś
powiedzieć, że Slughorn ją prosi, albo cokolwiek innego. -
zauważyła rezolutnie Giny.
-Improwizowałem,
jasne? - odparł twardo, tym samym kończąc rozmowę.
CZARODZIEJE!
Małe ps. dla was : Wpisujcie się od nowa do zakładki (wyżej) Informowani, no wiecie - prawie nikt z zapisanych tam, nie ma aktualnego bloga i praktycznie chyba nie uczestniczy w blogowaniu.
Małe ps. dla was : Wpisujcie się od nowa do zakładki (wyżej) Informowani, no wiecie - prawie nikt z zapisanych tam, nie ma aktualnego bloga i praktycznie chyba nie uczestniczy w blogowaniu.
Strasznie przepraszam za utrudnienia, ale wiecie ; Aby żyło się lepiej.
No to do następnego, moje wy czystokrwiste książęta :)
Tajemnicza vel Never
Tajemnicza vel Never
Dzieję się dzieje ! ;) Ale czemu tak wolno ? Ja chce więcej ! :) Na prawdę świetnie opisujesz tą historię, wciągające :) Bardzo miło jest wejść na stronę ze świadomością że to na pewno nie będzie nudne ;) Czekam na informacje o Hermionie i dalsze poczynań Draco i Giny :) Asia ;*
OdpowiedzUsuńJej! Ciesze się, że tak uważasz. Naprawdę starałam się, aby choć trochę zainteresować czytelników i kicam z dumy, bo napisałaś, że Ciebie wciągnęło!
UsuńPostaram się dodać kolejny rozdział jak najszybciej :D
Pozdrawiam i życzę miłego, niedzielnego wieczoru :>
Bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie, śledzę je od samego początku podobnie jak pozostałe Twoje utwory. Jednak ten rozdział wydaje mi się troszkę... inny. Odnoszę wrażenie, że akcja urywa się w połowie. Choć może to dlatego, że nie mogę doczekać się dalszych losów bohaterów :) Tylko tak dalej, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHm... możliwe, że tak to wygląda, ale już niedługo opublikuję nowość i wiele się wyjaśni - tak myślę. :D Strasznie się, że jak powiedziałaś, bardzo podoba ci się moje opowiadanie jak i inne. Ogólnie jestem w niebie, ach...
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam i życzę miłej reszty tygodnia :D
ej, chcę news.
OdpowiedzUsuńczekam z wieeeeelką niecierpliwością,
to jeszcze lepsze niż better-soul!
(na better-soul też zaglądam codziennie i też czekam z wieelką niecierpliwością)
pzdr.
Hanae
Jej ^^ Twoje słowa przelały we mnie zapał do pracy i właśnie mama zamiar dodać tu nowy rozdział, a na better również w najbliższym czasie :)
UsuńRozdział świetny, chociaż strasznie krótki... Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Mam nadzieje, że pojawi się szybko, bo już nie mogę doczekać się dalszej części i tego co się tam wydarzy. Mam również nadzieję, że w następnym rozdziale uratują już Hermionę. Czekam na następny rozdział pozdrawiam Amiss.
OdpowiedzUsuńFantastyczny blog
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się w nim stosunek Hermiony do Draco i vice versa.
Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę.
Pozdrawiam najnowsza czytelniczka :D